Producenci tuszy do rzęs prześcigają się w innowatorskich pomysłach, które mają po pierwsze dać niesamowite, witane z entuzjazmem efekty na naszych rzęsach, a po drugie przyciągnąć swoją niecodziennością i niezwykłością. Co jakiś czas pojawiają się zatem na rynku maskary, które mocno szokują. Niektóre są tak niezwykłe, ze aż strach się nimi malować. Czy rzeczywiście działają? Oto prezentacja „parady dziwaków” , czyli najbardziej nietypowych tuszy.
1. Bourjous Volume Fast and Perfect – tusz z baterią i obracającą się wibrującą szczoteczką. Ma wbudowany przełącznik, który uruchamia spiralkę i sprawia, ze zaczyna się ona kręcić. Obroty szczoteczki można ustawić w lewo lub w prawo- w zależności od tego które oko i jakie rzęsy chcemy pomalować- górne czy dolne. Niestety w użyciu jest dosyć toporna. Długa szczoteczka nie ułatwia malowania, ponieważ bardzo łatwo jest pobrudzić powieki. Obroty spiralki sprawiają, że żęsy zamiast pokrywać się tuszem są brutalnie szarpane i wyrywane. Tusz znakomicie działa, ale przy wyłączonej spiralce- tylko wówczas mamy szansę na spektakularne rzęsy i piękny makijaż.
2.Avon Mega Effect Mascara – zaskakuje już przy pierwszym spojrzeniu, gdyż w ogóle nie wygląda jak maskara. Nie jest bowiem okrągłą, obłą, podłużną buteleczką. To płaskie, czrano- różowe pudełeczko, które nie zapowiada, ze wewnątrz jest płaska wyglądająca jak miotełka szczoteczka z giętką rączką, przypomina trochę łyżkę. W głowie zapala się czerwone światło i pojawia się myśl: jak ja mam się tym umalować? Przecież to nie zda egzaminu. Paradoksalnie bardzo wygodnie się ją trzyma, rączkę można zagiąć, by uniknąć pobrudzeń i aby włoski maskary malowały wyłącznie rzęsy a nie okoliczne rejony twarzy. Efekt bardzo pozytywnie zaskakuje. Malowanie tuszem nigdy nie było tak łatwe. Warto polecić go nastolatkom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z makijażem. Rzęsy są pomalowane w ekspresowym tempie i są bardzo ładnie rozczesane. Pojemność- 9 ml tak samo jak w innych tradycyjnych mascarach
3. Wibrujący tusz do rzęs – Prescriptives Motoe Eyes Instant Action Mascara – ten tusz w przeciwieństwie do opisanego wcześniej Bourjois nie ma przełącznika, szczoteczka zaczyna po prostu działać, czyli wibrować zaraz po odkręceniu. Nie obraca się, jedynie lekko drży. Tusz jest gęsty, lecz nie ma żadnego problemu z równomiernym nałożeniem go na rzęsy. Możemy darować sobie zygzakowate ruchy podczas nakładania maskary, bo „roztrzęsiona” szczoteczka z powodzeniem zrobi to za nas. Malowanie włosków przebiega bardzo szybko. Rzęsy bardzo ładnie pokrywają się tuszem, który nie kruszy się i nie rozmazuje. Nie podrażnia wrażliwych oczu, a rzęsy są pięknie rozczesane. Trzeba jednak nauczyć się nim malować i przyzwyczaić do lekkiego łaskotania rzęs.
4. Helena Rubinstein. Surrealist Everfresh Mascara. Tusz niczym błyszczyk do rzęs- ma przezroczystą buteleczkę, przez którą wdać czarny kosmetyk. Buteleczka ma pokazywać zawartość i stanowić dowód na to, że- według zapewnień producenta- tusz nigdy nie wysycha. Można go zatem obserwować. Formuła maskary jest rzeczywiście bardzo płynna i pozbawiona grudek.
Szczoteczka maskary też przypomina kształtem gąbeczkę jaką znajdziemy w aplikatorze błyszczyka do ust. Jest beczułkowata i bardzo maleńka, a przez to zadziwiająco precyzyjna. Dociera do każdej rzęski. Malowanie tym tuszem nie jest jednak dobrym rozwiązaniem, kiedy mamy mało czasu na makijaż, np. rano. Mała szczoteczka wymaga dłuższego czasu przed lustrem.
5. Sephora. Upside Down Mascara– to po prostu mascara obustronnie tuszująca rzęsy – wygląda jak szczypce, które zakończone są na obu końcach szczoteczką. Podczas malowania łapiemy po prostu rzęsy z góry i z dołu i malujemy jednocześnie z obu stron. Szczoteczki mają różny kształt, dlatego pozwalają uzyskać dwojaki efekt: wydłużyć i podkręcić rzęsy oraz pogrubić je i rozdzielić. Jaki daje efekt? Trochę przekombinowana. Wymaga niemałej wprawy i precyzji. Bardzo łatwo ubrudzić sobie nią powiekę (zarówno górną jak i dolną) i niestety sprawia, ze rzęsy zamiast unieść się ku górze płasko sterczą wokół oka.
6. Bourjois, Twist Up The Volume Mascara. Tusz ma jedną szczoteczkę, ale za pomocą małego białego pokrętła umiejscowionego na szcycie maskary można zmienić jej kształt. W zależności od potrzeby możemy wysunąć lub schować ząbki spiralki, a to z kolei pozwala nam na uzyskanie dwóch efektów na powiece: po pierwsze wydłużyć rzęsy, a po drugie zwiększyć ich objętość.
Czy to działa? Po pierwszej fascynacji tym innowacyjnym i lekko zaskakującym udziwnieniem można dojść do wniosku, że jest ono całkowicie zbędne- klasyczna szczoteczka tuszu radzi sobie świetnie zarówno z wydłużaniem jak i pogrubieniem rzęs, i nie trzeba wcale zmieniać jej objętości.